Naleśniki z poniższego przepisu przygotowuję co najmniej raz w tygodniu. Uwielbia je jeść mój trzyletni syn Piotr. Robiłam mu inne naleśniki, ale te są jego ulubionymi. Aby nie składały się tylko z białej mąki, dodaję zawsze mąkę gryczaną, bo jest bardzo zdrowa. Gdy w domu nie mam mąki gryczanej, to dodaję np. pełnoziarnistą orkiszową. Jeżeli nie tolerujecie mąki pszennej, to możecie ją zastąpić orkiszową. Naleśniki zawsze wychodzą puszyste i długo zachowują świeżość. Naleśniki należy smażyć na średnim ogniu, aby się nie przypaliły. Ja moich nie podrzucam, tylko obracam plastikową łopatką. Z czym podaję naleśniki? Mój syn zajada się nimi bez dodatków lub z syropem klonowym. Ja lubię jeść je z dżemem lub miodem, zaś mąż preferuje dżem.
SKŁADNIKI
- 60 g cukru trzcinowego
- szczypta soli
- 70 g mąki gryczanej
- 230 g mąki pszennej tortowej
- 3 duże jajka
- 520 ml maślanki
- 3-4 łyżki oleju rzepakowego
WYKONANIE
Do miski wbić jajka, dodać cukier, szczyptę soli i zmiksować. Następnie dodać maślankę, olej rzepakowy i wsypać obie mąki. Zmiksować do uzyskania jednolitej konsystencji. Patelnię rozgrzać. Nalewać jedną chochlę ciasta, rozlewać na całą powierzchnię patelni i smażyć na średnim ogniu z obu stron na złoty kolor.
Uwagi: Jeżeli nie posiadacie mąki gryczanej, to możecie zamiast niej dodać np. pełnoziarnistą. Naleśniki z powyższego przepisu smażę raz w tygodniu dla syna i przechowuję na dużym talerzu, przykryte folią spożywczą. Odgrzewam je na patelni. Naleśniki można przechowywać w lodówce 4 dni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz