Poniżej zamieszczam zdjęcie mapki, gdzie fioletową linią zaznaczyłam trasę.
Samochód zaparkowaliśmy w Wilczej Porębie. Nie jest to teren rozległy, więc bez trudu można znaleźć szlak czarny, którym wyruszamy. Trasa pnie się najpierw łagodnie. Często droga, którą szliśmy była zalana przez strumienie, co nieco spowalniało tempo marszu, ale ostatecznie i tak dotarliśmy na Śnieżkę planowo. W pewnym momencie podejście robi się strome i w taki sposób idzie się już do samej Sowiej Doliny.
________________________________________________________________
W dalszej części szlaku czeka nas strome podejście na Czarną Kopę. Warto idąc, co jakiś czas odwracać się, by podziwiać piękne widoki na czeską stronę Karkonoszy.
I wędrujemy nadal w górę (odpoczywając ewentualnie na znajdujących się po drodze ławeczkach).
Mimo że trasa do najłatwiejszych nie należy, to warto dla tych wszystkich widoków ;)
I w końcu docieramy na Czarną Kopę.
Napisałabym, że teraz pójdzie już z górki, ale nic z tego. O ile na Czarną Kopę szło mi się przyjemnie, to ostatni odcinek na Śnieżkę dał mi popalić. Jest się już tuż tuż, a droga się nieco dłuży.
Należy się przygotować na to, że na Śnieżce jest zimno i zazwyczaj bardzo wietrznie. Do samego końca wchodzimy szlakiem czerwonym.
Warto będąc już na szczycie pooglądać widoki z każdej strony.
Jak już nacieszyliśmy oczy i zmarzliśmy wystarczająco, przyszła pora na zejście. Prowadzi ono szlakiem czerwonym w stronę schroniska Dom Śląski, a później dosyć stromo w dół, w stronę Schroniska PTTK nad Łomniczką. Po drodze znajduje się symboliczny Cmentarz Ofiar Gór, a jeszcze niżej przechodzić będziemy kładką przez potok Łomniczki. Kiedy dojdziemy już do schroniska, pora by skręcić na szlak żółty, który zaprowadzi nas z powrotem do Wilczej Poręby.
Mi osobiście źle szło się żółtym szlakiem, bo usiany jest dużą ilością małych, wystających kamieni, a nie posiadałam odpowiedniego obuwia i zmęczenie dawało już o sobie znać.
Mimo późniejszego zmęczenie, satysfakcja pozostaje ;)
Brawo
OdpowiedzUsuń