Tytuł tego posta można zrozumieć na wiele sposobów, ale już tłumaczę o co mi dokładnie chodzi ;-) Gdziekolwiek nie jadę, zawsze wybieram lokalizację taką, z której będę mogła zwiedzić ciekawe miejsca. W tym przypadku był jeszcze jeden cel, dokładniej miała to być nasza podróż poślubna, więc dodatkowo chciałam żeby hotel był luksusowy, ale w cenie przystępnej. Kiedy się rozglądałam za wakacjami zagranicznymi, sytuacja w Egipcie nie była jeszcze taka napięta. Ostatecznie sprawę przesądziła opinia znajomej, która wróciła właśnie z pięciogwiazdkowego hotelu Mövenpick Resort Taba w Egipcie. Jako że bardzo chciałam zwiedzić Izrael, a hotel doskonale nadawał się na podróż poślubną, to decyzja zapadła szybko i zarezerwowaliśmy wycieczkę. Dnia 21.08.2013r. polecieliśmy do Egiptu. W kraju tym byłam po raz trzeci, ale po raz pierwszy w Tabie.
 |
Plaża w Tabie. |
Cóż... Nadal nie odpowiedziałam na pytanie, dlaczego tak blisko, a jednak tak daleko :-) Blisko, ponieważ do granicy z Izraelem mieliśmy piechotą 5 minut, a daleko, ponieważ w Egipcie wybuchły zamieszki do tego stopnia, że granice mogły być w każdym momencie zamknięte, a wszystkie wycieczki lokalne zostały odwołane. I zobaczenie Kolorowego Kanionu, Jerozolimy, Petry, czy też Góry Mojżesza odeszło w zapomnienie. Rozczarowanie było ogromne, a zarazem byliśmy uwięzieni w raju...
 |
Widok z balkonu naszego pokoju (w lewą stronę). |
 |
Widok z balkonu naszego pokoju (w prawą stronę). |
Mimo braku możliwości zwiedzania, postaraliśmy się o to, by czas dobrze zagospodarować pomiędzy aktywnością, a błogim lenistwem ;-)
 |
Widok ze schodów na ogrody hotelowe. |
Kompleks hotelowy był ogromny, więc trochę czasu zajęły nam spacery po nim. Dodatkowo mając all inclusive, mogliśmy swobodnie poruszać się również po hotelu Hilton Taba Resort.
 |
Na terenie Hilton Taba Resort. |
Z Hiltona było widać już przejście graniczne z Izraelem. Były tam też ciekawe rafy koralowe, więc często tam pływaliśmy.
 |
Mój deser :-) Duuużo musiałam później pływać by to spalić. |
Czasu mieliśmy dużo, więc delektowaliśmy się jedzeniem, a wieczorami testowaliśmy drinki.
Powyżej drinki serwowane w lobby barze, a poniżej jeden z barmanów przygotował nam niespodziankę w postaci kolorowych drinków, orzeszków i kwiatów :-)
Na zdjęciu powyżej, za nami widać światła trzech państw: Arabii Saudyjskiej, Palestyny i Izraela.
Oczywiście będąc w Egipcie obowiązkowo musieliśmy zaliczyć sziszę ;-)
 |
Wyspa Faraona, Taba. |
W trakcie skróconego pobytu (bo ewakuowano nas po tygodniu), udało nam się wybrać na snurkowanie obok Wyspy Faraona.
Jednym z ciekawych miejsc, w które zawędrowaliśmy na spacerze jest między innymi restauracja chińska.




Jak widać na zdjęciach, turystów było niewielu. Jeżeli jacyś się przewijają w tle, to głównie osoby z Palestyny lub Izraela. Całe zamieszki działy się głównie w Kairze, więc uważam, że postanowieniem o ewakuacji wszystkich turystów (za wyjątkiem anglików) skrzywdzono ten kraj. Na naszych oczach odgrywał się ich dramat. Opowiadali nam jak kolejno są odsyłane osoby z personelu hotelu na przymusowe urlopy. Tymczasem w miejscowościach turystycznych nic się złego nie działo. Media sprawę przerysowały, straszyły turystów. Byłam wewnątrz tej machiny, więc widziałam jak to działa. Pewna reporterka najpierw naopowiadała kobiecie z dziećmi o tym co dzieje się w Kairze, a dopiero później zaczęła kręcić reportaż, z nastraszoną już osobą. Może dla niej było to uświadamianie kogoś, ale dla mnie to czysta manipulacja, dla zdobycia dobrego materiału. Ale dosyć tych ponurych myśli. Na zakończenie zdjęcia mnie i męża :-)
K O N I E C