niedziela, 30 września 2018

Recenzja książki "Gra w Yote" Tadeusza Michrowskiego



Tytuł książki: Gra w Yote
Autor: Tadeusz Michrowski
Wydawnictwo: Warbook



Gdyby nie fakt, że chodzę do pracy, mam dwuletnie dziecko i całe mnóstwo obowiązków na głowie, to zapewne przeczytałabym książkę w jeden dzień. Na prawdę wciąga, wręcz pochłania człowieka bez reszty. Ale po kolei. Na początku poznajemy nieco streszczoną historię głównego bohatera. To jego oczami obserwujemy całą toczącą się akcję, która zaczyna się w wojsku, ale nie tam kończy. To nie książka o wojsku, to też nie książka o wojnie. "Gra w Yote" ma w sobie coś znacznie więcej. Cała akcja książki oparta jest o bardzo różniące się od siebie charaktery ludzi, o to, że każdy postrzega pojęcie wolności inaczej. Pokazuje nam drugie dno każdej sytuacji i wciąga w niezwykłą, niekoniecznie moralną grę. Czytający nie jest tu sędzią, ani też kibicem. Akcja tak zaskakuje swoim rozpędem i powolnymi przemyśleniami bohaterów, że pozostaje czytelnikowi tylko obracać strony książki, godząc się w decyzjami postaci, nawet tymi najgorszymi.


Na odwrocie książki możemy przeczytać, że "Gra w Yote" opowiada o wyrzuconym z Akademii Teatralnej studencie, który wpada w falę ostatniego w Polsce poboru. Z powodu swej przekory artysty zostaje skazany na zesłanie do kampanii karnej. A z kampanii droga wiedzie już tylko do więzienia, więc mimo wszystkich przekrętów, które mają tam miejsce i wielu prób złamania, główny bohater się nie poddaje.

Po przeczytaniu książki mam ogromne wrażenie, że tak na prawdę przeczytałam co najmniej trzy różne historie, w których występują ci sami bohaterowie. Tak na prawdę książka składa się z pięciu części. Mi jednak najbardziej zapada podział na trzy: 

  1. Kampania karna i dalsza historia o tym, co dalej działo się w Polsce. 
  2. Podróż do celu, czyli cała wędrówka, również ta przez czarny kontynent.
  3. Wszystkie wydarzenia, które miały miejsce w środkowej Afryce.



Wszystkie części książki miały w sobie coś elektryzującego. Z jednej strony wciągały, z drugiej budziły niepokój. Autor świetnie oddał ludzkie słabości, czy to fizyczne, czy też charakteru. Pokazał nam, że nic nie jest tak na prawdę czarno-białe, że to co dobre może okazać się złe i na odwrót. Czytając książkę czujemy cały klimat miejsca, siłę lub zmęczenie bohaterów, sami zostajemy wciągnięci w całą grę.


Przyznam szczerze, że dawno nie czytałam tak dobrej literatury. Duży plus za język. Książkę czyta się dobrze, mimo wielu barwnych opisów otaczającego bohaterów świata. Samo zakończenie książki również robi wrażenie, wręcz zaskakuje. Nie chcę napisać zbyt dużo, aby nie zdradzić zbyt wiele, bo każdy powinien odkryć każdą ze stron książki samodzielnie. Z mojej strony mogę napisać tylko tyle, że polecam ją z czystym sumieniem. Komu? Po pierwsze każdemu czytomaniakowi, bo spełni jego oczekiwania, po drugie, miłośnikom książek psychologicznych i na koniec miłośnikom książek wojennych. Myślę, że w "Grze w Yote" Tadeusza Michrowskiego każdy znajdzie coś dla siebie.




Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu WarBook.


wtorek, 25 września 2018

Gulasz z batatami


W końcu nadeszło nieuniknione, czyli chłodne, jesienne dni. Na rozgrzewkę zaserwowałam na obiad pyszny gulasz mięsny z dużą ilością cebuli i ciekawym akcentem w postaci słodkich ziemniaków, czyli inaczej batatów. Koniecznie musicie spróbować, bo pyszny ;-)



SKŁADNIKI

  • 850 g mięsa wieprzowego z łopatki
  • 2 czerwone cebule
  • 2 żółte cebule
  • 1 duży por
  • oliwa
  • 1 kg słodkich ziemniaków (batatów)
  • 4 liście laurowe
  • 7 ziaren ziela angielskiego
  • sól, świeżo mielony pieprz kolorowy, słodka papryka, ostra papryka, wędzona papryka słodka
  • mąka pszenna typ 500 (np. Wrocławska)

WYKONANIE

Wszystkie cebule obrać i posiekać w kostkę, po czym przełożyć do dużej brytfanny lub garnka. Por umyć, odciąć całą zieloną część (nie wyrzucać), zaś białą pokroić w kostkę i przełożyć do cebuli. Mięso umyć i pokroić w niewielką kostkę. Również wrzucić do brytfanny z cebulą. Całość polać obficie oliwą i przyprawić mocno solą, świeżo mielonym pieprzem kolorowym, słodką papryką, odrobiną ostrej i na koniec wędzoną. Następnie posypać wszystko mąką, wymieszać i ponownie posypać mąką. Włączyć palnik i całość smażyć mieszając od czasu do czasu, aż mięso nie będzie z zewnątrz surowe. 

Do podsmażonego mięsa i cebuli wlać dwie szklanki wody, dodać zieloną część z pora, ziele angielskie i liście laurowe. Nałożyć pokrywę naczynia i dusić mieszając od czasu do czasu. W razie potrzeby dolać ponownie wody. Słodkie ziemniaki obrać i pokroić w średniej wielkości kostkę. Dodać do lekko już miękkiego mięsa i dusić do momentu, aż również zmiękną (około 10 minut). Na koniec z gulaszu wyciągnąć zielony kawałek pora i doprawić, w szczególności wędzoną papryką, bo nadaje ona całego charakteru potrawie.


sobota, 22 września 2018

Przy książęcym stole w Raciborzu


"Przy książęcym stole", to projekt realizowany przy współpracy polsko-czeskiej, którego celem jest pokazanie średniowiecznej kultury i kuchni na dworach książęcych. Pełna nazwa projektu, to "Kuchnia i kultura kulinarna na książęcych dworach średniowiecznych w Opawie i Raciborzu". Najpierw odbyła się wystawa połączona z degustacją potraw wg średniowiecznych receptur na zamku w Hradcu nad Morawicą, zaś dnia 11 września 2018 r. w domu książęcym na Zamku Piastowskim w Raciborzu. I właśnie w tym wernisażu wystawy "Przy książęcym stole" połączonym z degustacją miałam okazję uczestniczyć, więc opowiem o nim bliżej i przybliżę zrobionymi przeze mnie zdjęciami.


W XIV i XV w. książęta opawscy i raciborscy poruszali się w ścisłym kręgu królów czeskich, węgierskich i rzymskich. Działali w służbie dyplomatycznej Karola IV, Wacława IV i Zygmunta Luksemburskiego, towarzyszyli im w wielu podróżach po zachodzie i południu Europy. Przebywali w towarzystwie Macieja Korwina i polskich królów - Władysława Jagiełły i jego syna Zygmunta Starego. Ma królewskich dworach nabierali ogłady i uczyli się etykiety, poznawali wybrane zwyczaje spożywania posiłków i kultury kulinarnej, kosztowali najbardziej wyszukanych potraw i napojów.

Poznane zwyczaje książęta przywozili ze sobą do domu, do swoich siedzib w Hradcu, Opawie, Raciborzu czy Głubczycach. Podczas biesiad i codziennego spożywania posiłków stosowano elementy ceremonialne, m.in. wstępne obmywanie rąk. Obsługiwali ich podczaszowie, stolnicy lub trukczaszowie, krajczowie oraz paziowie. Kultura kulinarna wzniosła się na wyższy poziom. Kuchmistrz z kucharzami oraz pomocnikami wykorzystywał egzotyczne delicje i przygotowywał potrawy na wzór francuski czy niemiecki. Dla ożywienia stołu przygotowywano potrawy dekoracyjne: fantazyjne pieczenie z głową wieprzową i ptasim tułowiem, czaple i pawie okryte piórami, pozłacane głowy wieprzowe i inne osobliwości. Spożywanie posiłków na książęcym dworze w dzień powszedni było jednak znacznie skromniejsze. Zazwyczaj korzystano z kilku podstawowych elementów zastawy: metalowej misy i podkładki lub talerza, noża do nabijania, łyżki. Wino i piwo podawano w cynowych kuflach lub dzbanach i nalewano je do pucharów, ewentualnie szklanych kielichów. Do niezbędnych akcesoriów należała solniczka i inne naczynia z przyprawami. W ten sposób przedstawiają stół średniowieczne ilustracje z tego okresu, a zastawa stołowa znalazła się także wśród znalezisk archeologicznych z Opawy i Raciborza.

Dworskie menu świąteczne składało się zazwyczaj z wielu dań, których liczba dochodziła do dziesiątek. Typowe dla tego menu były pasztety, zasmażki (gęste sosy) czy mięsa duszone. Na stole nie mogło zabraknąć mleka migdałowego, zagęszczonego i udekorowanego owocami czy fiołkami lub podawanego z mięsem. Na główne danie składały się zazwyczaj pieczenie z różnych rodzajów mięsa: wołowiny, jeleniny i sarniny, mięsa z tłustych kapłonów, gęsiny, w mniejszym stopniu wieprzowiny. Podawano je z różnymi odmianami kasz i sals (sosów do maczania kęsów jedzenia). Ulubionym smakołykiem były małe ptaki (skowronki, słowiki, drozdy, przepiórki), a także wiewiórki czy niedźwiedzie łapy. W dni postne jadło się ryby, ślimaki, a także pieczone lub zasmażane ogony bobra. Większość potraw była słodzona miodem lub cukrem trzcinowym oraz doprawiana dużą ilością ziół oraz octem.

Źródło: Ulotka informacyjna drukowana dla projektu "Kuchnia i kultura kulinarna na książęcych dworach średniowiecznych w Opawie i Raciborzu".





Po oficjalnym przywitaniu gości i podziękowaniach, odbył się pokaz walki w wykonaniu członków Stowarzyszenia "Drengowie Znad Górnej Odry". Niewątpliwie był to jeden z wielu ciekawych akcentów, który nadawał całemu wydarzeniu charakteru. Samych rycerzy można było podziwiać przez cały czas trwania imprezy. Następnie wszyscy goście zostali zaproszeni do muzeum, gdzie odbyło się oficjalne zwiedzanie wyznaczonych obiektów związanych z tematyką całego wydarzenia.




Zaraz po wejściu do muzeum, można było zobaczyć kolejnego z członków Stowarzyszenia - Roberta Brodę - który zaprezentował pokaz toczenia na kole garncarskim. 








Po zwiedzeniu muzeum, przechodziło się do sali, w której miała odbyć się degustacja, czy też uczta, bo w końcu pozostajemy przy tematyce kulinariów średniowiecznych ;-) Zaraz przy wejściu można było poczęstować się kawałkiem plastra miodu i zobaczyć pszczoły i wyroby własne, a to wszystko dzięki Panu Łukaszowi Kuschnik z Krzyżanowic.




Poczęstunek i oprawę przygotowała Restauracja Opavska w Raciborzu. Zanim nastąpiła degustacja, to mogliśmy usłyszeć nieco więcej o kulturze kulinarnej średniowiecza. Jej historię przybliżyła nam Pani prof. Irena Korbelářova, Prodziekan Wydziału Filozoficznego i Nauk Przyrodniczych na Śląskim Uniwersytecie w Opawie

W skrócie, w średniowieczu jadało się dużo mięsa, w szczególności dziczyzny. Do mięsa podawana była kasza i sosy, w których maczano kawałki mięsa. Jednakże, jak podkreśliła Pani Irena, przypadało też wiele dni postnych, które były ściśle przestrzegane. W słodkościach dominowała kasza dosładzana miodem. Mnie najbardziej zaskoczył fakt, że wykorzystywane były w kulinariach średniowiecznych migdały. Robiono mleko migdałowe i desery na jego bazie. Na stole wśród poczęstunków znalazły się potrawy takie jak: pasztet z dużą zawartością mięsa, galaretka wieprzowa, pieczeń, sos śliwkowy, kasza, zupa migdałowa, ciasto jabłkowe i deser z migdałów. Przepisy pochodziły z oryginalnych książek kucharskich z okresu średniowiecza. Nie były to jednak książki polskie, czy też czeskie, bo żadne się nie zachowały z tego okresu. Z tego, co zapamiętałam, to była to na pewno książka francuska i jak się nie mylę, niemiecka.







Miłym akcentem była możliwość ponownego zobaczenia całej wystawy incognito, z którego chętnie skorzystałam. Całe wydarzenie można uznać, za nie tylko ciekawe i kształcące, ale również jako miłe spędzenie czasu. Zdecydowanie więcej powinno być takich projektów. Wydaje mi się, że projekt "Przy książęcym stole" zapadł głęboko nie tylko w mojej pamięci i rozbudził nie tylko moją ciekawość. Dzięki świetnej oprawie imprezy i licznym akcentom średniowiecznym, mogliśmy się poczuć jak na prawdziwej uczcie z czasów średniowiecza.


czwartek, 20 września 2018

Pieczone papryki po bolońsku


Bardzo szybka i pyszna potrawa, która zachwyci Waszą rodzinę. Podobno w Polsce jadamy za mało kaszy, bo wyparły ją ziemniaki. Dlatego też ja staram się po nią sięgać jak najczęściej. W połączeniu z mięsem mielonym i sosem bolońskim jest przepyszna. Nawet mój dwuletni syn się zajadał. Dlaczego wykorzystałam gotowy sos, zamiast przygotować swój? Głównym powodem jest fakt, że przepis przygotowałam na konkurs i był to jeden z jego warunków. Jednakże takie rozwiązanie jest również bardzo wygodne i pozwoliło mi zaoszczędzić wiele czasu. Bo czasami trzeba sobie ułatwiać życie ;-)



SKŁADNIKI

  • 600 g mięsa mielonego wieprzowego
  • oliwa
  • 200 g kaszy jęczmiennej
  • 1 kostka rosołowa drobiowa
  • 4 duże czerwone papryki
  • 1 sos Boloński Łowicz
  • 1 pęczek natki pietruszki
  • 1 łyżka oleju rzepakowego

WYKONANIE

Do garnka wlać 2 litry wody, dodać kostkę rosołową i zagotować. Dodać kaszę w torebkach i gotować 15 minut. Po tym czasie kaszę wyciągnąć, ale wody nie wylewać. Mięso mielone przełożyć na patelnię, polać oliwą i smażyć mieszając od czasu do czasu. Gdy już mięso nie będzie surowe, dodać sos Boloński Łowicz i smażyć jeszcze 5 minut. Następnie dodać kaszę i dobrze wymieszać.

Piekarnik rozgrzać do temperatury 200°C. Papryki umyć, odkroić sam wierzch, wyciągnąć gniazdo nasienne i odkroić ze środka biały miąższ. Do papryk włożyć farsz, tak aby tworzył lekki czubek. Następnie przełożyć je do naczynia żaroodpornego i nalać do naczynia wody z gotowania kaszy, tak aby zanurzona była 1/4 papryki. Pozostałą część papryki posmarować pędzelkiem olejem rzepakowym i włożyć do piekarnika. Piec około 45 minut. Podawać posypane posiekaną natką pietruszki.

Uwagi: Aby wierzch się za bardzo nie przypalił, to po około 20 minutach, można ułożyć na wierzchu każdej papryki kawałek folii aluminiowej.



środa, 12 września 2018

Dyniowy placek z jabłkami


Dyniowy placek z jabłkami jest bardzo wilgotny i można śmiało porównać go do brownie. Jabłka podkreślają smak całego ciasta. Ja wykorzystałam kwaśne, dlatego też po upieczeniu i ostudzeniu posypałam ciasto cukrem pudrem. Jeżeli lubicie wilgotne ciasta, to polecam.



SKŁADNIKI

  • 4 jajka
  • szczypta soli
  • 130 g cukru trzcinowego
  • 100 ml oleju rzepakowego
  • 450 g puree z dyni (dobrze odciśniętego z wody)
  • 220 g mąki pszennej tortowej
  • 80 g mąki ziemniaczanej
  • 2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 1/2 łyżeczka sody
  • 3 łyżeczki przyprawy do piernika
  • 4 kwaśne jabłka (ok. 700 g)
  • dodatkowo: cukier puder do oprószenia ciasta, masło i mąka do wysmarowania formy do pieczenia i oprószenia

WYKONANIE

Wszystkie składniki powinny być w temperaturze pokojowej. Piekarnik rozgrzać do temperatury 180°C. Blaszkę o wymiarach 25 x 30 cm wysmarować masłem i oprószyć mąką. Jabłka obrać ze skóry, wyciąć gniazda nasienne i pokroić na niewielkie kawałki.

Do miski wbić jajka, dodać szczyptę soli, cukier trzcinowy i ubić na puszystą masę. W osobnej misce wymieszać ze sobą mąkę pszenną, ziemniaczaną, proszek do pieczenia, sodę i przyprawę do piernika. Do masy jajecznej wlać olej, dodać puree z dyni, przesiać przez sitko składniki sypkie, po czym krótko zmiksować. Ciasto przelać do formy, na wierzchu ułożyć równomiernie kawałki jabłek i włożyć do piekarnika. Piec około 45 minut. Upieczone ciasto zostawić do ostudzenia. Przed podaniem oprószyć przez sitko cukrem pudrem.


niedziela, 2 września 2018

Kaszotto z kurczakiem i pieczonymi burakami


Muszę przyznać, że od kiedy spróbowałam pieczonych buraków, to mam do nich niesamowitą słabość. Dodatkowo bardzo mi smakują w połączeniu z tymiankiem. Ta potrawa nie tylko jest bardzo smaczna, ale również zdrowa. To świetne urozmaicenie naszej diety. Lubię ją jeść z delikatnym dipem jogurtowym, ale bez niego też jest smaczna.



SKŁADNIKI

  • 1 kg buraków
  • oliwa
  • kilka gałązek tymianku
  • 400 g piersi z kurczaka
  • 10 liści buraków
  • 300 g kaszy jęczmiennej
  • 1,5 litra rosołu lub kostka rosołowa
  • 200 g sera feta lub słonego sałatkowego
  • pęczek natki pietruszki
  • sól, pieprz
Dodatkowo:

  • 400 g jogurtu greckiego
  • 1 ząbek czosnku
  • sól, pieprz, chili

WYKONANIE

Piekarnik rozgrzać do temperatury 200°C. Buraki umyć, obrać i pokroić w plasterki, po czym przełożyć na blaszkę z wyposażenia piekarnika wyłożoną folią aluminiową. Całość polać oliwą, przyprawić solą i pieprzem, wymieszać dłońmi i ułożyć na burakach umyte gałązki tymianku. Buraki piec przez godzinę na środkowej półce piekarnika. Na upieczone buraki skruszyć z gałązek tymianku same liście (gałązki wyrzucić).

Jogurt grecki przełożyć do miseczki. Dodać obrany i przeciśnięty przez praskę ząbek czosnku, po czym doprawić solą, pieprzem i odrobiną chili.

Kaszę jęczmienną wsypać do rosołu (lub wody z kostką rosołową) i gotować 15 minut, od czasu do czasu mieszając, aby nie przywarła do dna. Liście z buraka umyć i pokroić na mniejsze kawałki. Pierś z kurczaka umyć i pokroić w niewielką kostkę, po czym przełożyć do głębokiej patelni, polać oliwą i przyprawić solą i pieprzem. Do mięsa dodać pokrojone liście buraka i całość smażyć mieszając od czasu do czasu, do momentu, aż mięso nie będzie surowe. Następnie dodać umytą i posiekaną natkę pietruszki, chwilę smażyć, dodać kaszę i wymieszać. W razie potrzeby doprawić. Na koniec do potrawy dodać buraki i delikatnie wymieszać. Ser feta pokroić w kostkę. Podawać z kilkoma kawałkami sera feta i dipem jogurtowym w osobnej miseczce.


sobota, 1 września 2018

Szybka frittata z makaronem


Frittata z makaronem, to potrawa, która świetnie się sprawdzi dla zabieganych. Jest bardzo sycąca, więc można ją zaserwować również na obiad. Całego smaku i aromatu dodają jej zioła w połączeniu z śmietaną. Danie zrobiłam z myślą o moim dwuletnim synu, który kocha makaron w każdej postaci. Widać nie tylko ja mam ogromną słabość do włoskich smaków.



SKŁADNIKI

  • 6 jajek
  • 200 g śmietany 30%
  • 1 duża cukinia
  • oliwa
  • 250 g makaronu (u mnie mini kółka)
  • 2 łyżki masła
  • sól, pieprz, zioła prowansalskie, oregano
  • opcjonalnie: kilka liści bazylii

WYKONANIE

Makaron ugotować al dente według instrukcji na opakowaniu. Cukinię obrać ze skóry i pokroić na małą kostkę. Na głębokiej patelni podgrzać dwie łyżki oliwy, dodać cukinię i smażyć ją od czasu do czasu mieszając, aż odpowiednio zmięknie.

Do miski wbić jajka, dodać śmietanę, doprawić solą, pieprzem, ziołami prowansalskimi i oregano, po czym rozbełtać. Do cukinii dodać masło, rozpuścić, następnie wlać masę jajeczną, dodać 3/4 makaronu i wymieszać. Na wierzch wsypać pozostały makaron, oprószyć oregano i nałożyć pokrywę naczynia. Całość podgrzewać na średnim ogniu, do momentu, aż całość frittaty się zetnie. Wierzch frittaty udekorować liśćmi bazylii. Na talerze nakładać łopatką trójkątne porcje.