Jak się okazuje nie tylko u nas są popularne faworki. Gdy zaczyna się karnawał, to we Francji sprzedaje się kruche merveilles i faworki nazywana tam bugnes. Oryginalnie mają one kształt rąbów (diamentów). Wspaniale to wygląda, jak po wrzuceniu do oleju pięknie rosną i się rumienią. Moje bugnes mają kształt małych prostokącików. Tak mi było po prostu szybciej i wygodniej.
SKŁADNIKI
- 370 g mąki pszennej tortowej
- duża szczypta soli
- 100 g cukru pudru
- 3 jajka
- 1 płaska łyżeczka proszku do pieczenia
- 120 g masła
- 2 łyżki wódki lub rumu
- 1 cytryna
- 1 pomarańcza
- olej do smażenia (około 1 litra)
- cukier puder do dekoracji
WYKONANIE
Cytrynę i pomarańczę dobrze umyć i osuszyć, po czym zetrzeć z nich skórkę. Do miski wsypać mąkę, dodać sól, cukier puder, jajka, proszek do pieczenia, masło, wódkę lub rum, skórkę z cytryny i pomarańczy. Zagnieść jednolite ciasto, zawinąć w folię spożywczą i włożyć na godzinę do lodówki.
Olej rozgrzać w garnku i zostawić na najmniejszym ogniu. Ciasto rozwałkowywać porcjami na podsypanym mąką blacie kuchennym i ciąć je radełkiem na niewielkie prostokąty. Faworki wrzucać do oleju porcjami (po około 7 sztuk jeżeli są małe). Smażyć z każdej strony kilkanaście sekund, po czym wyłowić łyżką cedzakową i przełożyć na ręczniki papierowe, aby pozbyć się nadmiaru tłuszczu. Przed podaniem bugnes oprószyć przez sitko cukrem pudrem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz